Pierwszy dzień moich czworonogów było pełne strachu.
Oczywiście pomijam fakt, że jak siedziałam w pracy, a one w domku... to rwałam wręcz włosy z głowy czy im niczego nie braknie, czy mają jedzonko, czy picie, czy się nie pogryzły, czy nóżki gdzieś nie wsadziły itd itd.....
[pomijam jaką radoche mieli ze mnie moi współpracownicy]. A żebym mogła to bym zadzwoniła do chomyków się spytać czy im nic nie brakuje i czy wszystko w porząsiu :D
Z tym strachem to bardziej miałam na myśli wspólne zachowanie czworonogów.
Po wpuszczeniu do klatki w ogóle nie zauważyły pełnych walorów klatki. Chodziły jak otumanione po ściółce bojąc się siebie wzajemnie. Gdy napotkały się na swoich dróżkach, obwąchały się niepewnie i każde wystraszone z impetem w tył zwrot i takiego rozpędu dostawały że zatrzymywały się plackiem na klatce.
Bałam się, że mogą sobie przez to coś zrobić. No ale nic pozostało czekać i obserwować. Skończyło się na tym, że Hultaj i Omnibus spędzili nockę i dzień śpiąc w przeciwległych kątach.
Ich początkowe zachowanie było trochę nie zrozumiałe, ponieważ wzięłam je z jednego gniazda, do domu przetransportowałam w jednym naczynku i jednocześnie razem wpuściłam do klatki.
Z następnym dniem było już lepiej.
"Zauważyli się" i zaakceptowali. Miło było patrzeć na ich wspólne wygłupy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz